Relacja:
Sylwester Cyklady, Grecja…i zima stulecia…
Trasa: Ateny- Aegina- Milos- Ios- Paros- Mikonos- Kythnos- Ateny 79h / 306,2Mm
Siedzę teraz z dziennikiem jachtowym w ręce i wspominam, gdzie, kiedy i jak dotarliśmy naszym plastikowym krążownikiem, pływającym pod francuską banderą, o nazwie Mikonos, typ: Sun Odyssey 439 z 2014 roku. 🙂
Dziękuję też za przed-rejsowe życzenia silnych wiatrów. Spełniły się aż za dobrze.
23-25.12.2016
Lądujemy z I oficerem Magdą i koleżanką Ciotką w Atenach. Spędzamy tu święta w żeglarskiej atmosferze, zakładamy obóz aklimatyzacyjny; zwarci i gotowi, niestety bez gitary, 25.12 udajemy się na S/y Rinia gdzie czekamy na resztę ekipy.
26.12.2016 poniedziałek
Mieliśmy jeszcze wypożyczony samochód, do podróży na Meteory, więc mogliśmy przewieźć zaprowiantowanie dla załóg s/y Mikonos i s/y Andros. Jedyny problem polegał na tym, że tymczasowo mieszkaliśmy na s/y Rinia ( dzięki za nocleg!) przy 6 pirsie a nasze łódki (celowo używam tego słowa) stały przy pirsie 3. Kto w marinie Ateny Kalamaki był, to wie, a kto nie był, to wystarczy powiedzieć, że to prawie cały port dookoła. Część załóg rejsu sylwestrowego, powoli się zbierała.
27.12.2016 wtorek
Check In. Popołudniem odbieramy nasze plastikowe cudo, s/y Mikonos; pogromcę sztilu, wojownika czterech w skali Beauforta. Nieustraszonego, trzymającego muring.
Oglądam to, oglądam… plastik ładny, szybki i forluki na poziomie pokładu, mało co wystaje. No estetyka super… No ale sztorcklapa klasyczna a nie ” w drzwiczki”, stojaków na napoje przy kółkach nie ma, przy zejściówce jeden kabestan, strumieniówek brak ale co tam! Cyrkulacje „zacieśniono” umie robić, to da rade, a co!
Wraz z Ewą i Waldkiem, którzy byli już na miejscu, przewozimy wózkami zaprowiantowanie z 6 na 3 pirs.
Nocą przylatuje pozostała część ekipy : Ania, Iza, Marta, Martyna, Kinga.
W Atenach pogoda bez szału.Chłodno. Zapowiada się sztormowo. Wieje ok 30 knt. W szkwałach bywa więcej.
28.12.2016 środa
Wszystko zasztauowane. Od armatora dostaliśmy farelkę. Rozpiska z wachtami już wisi. Od 1000 szkolenie z obsługi jachtu i z bezpieczeństwa. Przed wypłynięciem, przyszedł jeszcze bosman i odwodził nas od wypływania, ostatecznie pukając się ostentacyjnie w głowę, ale nic to! O 1200 oddajemy cumy i kierujemy się w stronę Aeginy. lecimy na 2 refie grota i 3/4 foka. Prędkość po 5,2 -5,7knt. Wiatr NNW 5-6Bft. Dobra widzialność, temperatura znośna. Króciutki przelot aklimatyzacyjny. Nawet pojawia się słońce.
Przed Aeginą…
Przed Aeginą prom, przechodzący obok nas wyprawia jakieś dziwne rzeczy. Najpierw daje jeden długi sygnał ( Uwaga)… później daje trzy krótkie ( moje maszyny pracują wstecz…) a później mija nas lewą burtą w mniej więcej bezpiecznej odległości i leci dalej.
W porcie wpływamy do basenu wewnętrznego, stajemy w miejscu gdzie są muringi ( część mariny należąca do yachtklubu). Nie chce stawać na kotwicy, wiedząc ,że zaczyna się sztorm.A jak to z kotwicą, będzie dużo roboty… a przecież jeśli można, trzeba sobie życie ułatwiać a nie utrudniać. Zatrzymujemy się tedy na dwóch muringach z czego trzyma tylko prawy. Lewy patrzy 80 stopni od dziobu.Jest godzina 1720. W mieście, dość ładnym i z klimatycznymi knajpkami, nie udaje się załatwić ani wody, ani prądu. Przynajmniej nie dla części mariny, w której jesteśmy , bo tutaj słupki są na klucz zwykły. A na słupkach przy nabrzeżu miejskim, jest informacja, że elektroniczne klucze-karty, można zakupić jeszcze w dwóch knajpkach, oprócz zamkniętego Marina Office. Niestety klucze te działają tylko przy nabrzeżu miejskim. Toalet i pryszniców – brak. Tylko na jachcie.
Późnym wieczorem nadpływa jeszcze s/y Andros, z załogą którego zaprzyjaźniliśmy się jeszcze w Atenach. W knajpie, w telewizji pokazują Grecję i Ateny. Pada śnieg.
29.12.2016 czwartek
Przez noc i nad ranem wiatr hula w najlepsze. Wiatr jest w dziób, od prawej strony.
o 1040 zrywa się prawy muring, gruby muring, który nie powinien sie zerwać. Silnik ON, łapiemy jakiś ostatni, jaki jest dostępny, ale patrzy źle. Później poszliśmy załatwić prąd i wodę. O 1200 przestawiamy się longside do nabrzeża miejskiego Leof. Dimokratias. Manewr po omówieniu, przy silnym wietrze, idzie nam bardzo dobrze.
Jedynym minusem
miejskiego nabrzeża są obręcze, wystające z niego. Nabrzeże przystosowane jest dla jachtów stających na kotwicy. Obręcze mają około 0,5 metra długości ( gdyby je rozprostować) i wystają poza obręb nabrzeża ok 10cm więc jest czym przerysować burtę. Oprócz odbijaczy, zastosowaliśmy tutaj pomysł Martyny, II oficera, która oplotła te obręcze cumami. Wiatr odpychający. Można iść na miasto !
Jeśli chodzi o samo miasto, jest to typowa turystyczna osada… Muszę jednak zwrócić uwagę na pewną knajpę. Otóż szukając z I oficerem miejsca, gdzie możemy kupić wodę i prąd, trafiliśmy na kelnera, którego zapytaliśmy gdzie, co i jak… a ten nas zaprowadził do zamkniętego Marina Office, później do Coast Guardu, później jeszcze gdzieś… Był tak miły i sympatyczny, że na wieczorne swawole, udaliśmy się do knajpy, w której pracował.
Knajpa nazywała się jakoś na L… była zaraz po lewej od knajpy Alexandros.
30.12.2016 piatek
Co się miało wywiać, to się wywiało
1615 uruchamiamy katarynę i ruszamy na SE, w kierunku Milos, okrążając Aeginę od strony SW, dalej przez przesmyk i prosto kursem 140 stopni. W międzyczasie przeprowadzam szkolenie z nanoszenia pozycji na mapę, wytyczania kursu i obsługi dziennika jachtowego ( tak, wydrukowałem se swój, bo w Grecji nie ma takiego obowiązku)
Warunki wiatrowe przy zasłonięciu przez Aeginę były na całego foka, wiało N 3-4. Później N5Bft. I im dalej tym mocniej, o czym wiedzielismy przed wyjściem.
Od 1800 pierwsze refowanie foka, 1855 fok 1/3 , szkwały do 33knt
N6Bft, N7-8Bft.
Tego samego dnia, trochę wcześniej wyszły w morze z Aten jachty s/y Milos oraz s/y Rinia.
s/y Andros z Aeginy poszedł o 1800.
Co tu dużo mówić, kto lubi żeglować i kto czuje smak przygody, pomimo silnego wiatru, szkwałów, deszczu i fali, chłodu i rzygania – temu ten przelot podobać się musiał. Jak to w piosence. Jeśliś dobrym żeglarzem radę sobie dasz… Oczywiście, za chorobę morską, uznaję nie tylko rzyganie, ale np. fakt, że ktoś się położy i wstać nie może. Im bliżej Milos, tym więcej życia na pokładzie, słabsza fala i lżejszy wiatr.
31.12.2016 sobota
Po 20h przelotu w baksztagowych wiatrach z N6-7Bft , czasem N8Bft, o godzinie 1100 docieramy na Milos, do portu Adamas.
Stajemy tymczasowo przy pomoście pływajacym, przy którym nie ma absolutnie nic (toalety, woda,prąd). Czekają na nas już s/y Rinia i s/y Milos. Przy końcu naszego pomostu jest zatopiona łódź rybacka.Przychodzi do niej Grek, zerka, wzdycha i idzie w swoja stronę. Nadal chłodno. Nie tak miało być. Naobiecywali, naobiecywali i było jak zwykle. Sam naobiecywałem załodze, że ciepło i przyjemnie… Kiedy byłem tu w lutym 2015roku tak właśnie było. Teraz musiała przyjść jakaś dziwna zima, co samych Greków zdumiewa. Mało powiedzieć, że jeden z naszych jachtów, lecących z Aten na Milos, płynął w gradzie i śniegu…
o 1600 przestawiamy łódkę do białej linii, basen wewnętrzny, strona NW:) Po ostatnim przelocie jestem przeziębiony.
O 2000 wychodzimy do Tawerny na imprezę… Sylwester Cyklady… na Milos…Trzeba iść wzdłuż zatoki, na E… dojdziemy wtedy do passerati na polskich blachach. I na rogu jest Tawerna…
Z racji tego, że się rozchorowałem, moja percepcja, mogła nie odebrać wszystkiego jak należy. Jedno Wam powiem. Jeżeli przychodzę do zastawionego stołu i 40 min czekam na podanie wina, mając pod ręką tylko wodę ( wiadomo co rybki robią w wodzie…) to jestem niezadowolony.
Ale ale!
Jedzenie bez zarzutu, naprawdę bardzo dobre 🙂 Jednak na litość boską, obok tawerny ta knajpa nawet nie stała, więc muszę tutaj zaprotestować. Może to dlatego, że bardziej znam Stary Port, Morgana czy Zejmana i to dla mnie są pierwowzory tawern żeglarskich. Żeglarskich, nie turystycznych. Żeglarz a turysta to bardzo duża i zasadnicza różnica. Kto jej nie złapie, nie będzie dobrym żeglarzem. No i turyści po sztormach uciekają z jachtu a żeglarze – wiadomo – zostają. A może jeszcze się ten bar rozkręci… w końcu dopiero ją otwierali. Z sugestii dla właścicieli, jeżeli ma to być tawerna – to polecam odwiedzenie stron Starego Portu i Kapitana Morgana. Jeżeli tą knajpę nazwą Restauracja Turystyczna to się odczepię, przysięgam!
1.01.2017 Niedziela
Nowy rok przywitał mnie katarem, gorączką i generalnie zażyczyłem sobie, by wywieziono mnie z zapasową kotwicą na dinghy, na środek zatoki i wrzucono do wody… Niestety nikt się nie podjął tego zadania i wieczorem doszedłem do siebie. W międzyczasie każdy z kierowników naszych statków… dostał upominek od burmistrza w postaci folderu i ciastek… tak, za to, żeśmy się tu zjawili w środku zimy.
1900 zatankowano wodę, naładowano akumulatory. Pod silnikiem sucho, oleum okej, filtry ok.
2100 wychodzimy, razem z s/y Andros, na wyspę Ios, gdzie z największych atrakcji jest grób Homera a do jeszcze większych należą promy, wjeżdżające do portu na pełnej ku*wie… Po drodze mamy przygodę, przy stawianiu grota okazuje sie, że fał jest zawinięty wokół światła silnikowego na maszcie. Koleżanka Ewa wjeżdża na ławeczce bosmańskiej na górę i naprawia nam tę niedogodność. o 2155 mamy grota, a po odpadnięciu dokładamy foka i lecimy nieśpiesznym krokiem z prędkością 4knt przy wietrze N i NNW 2-3Bft w stronę naszej promowej wyspy. Na radiu okazuje się, że Andros wspomaga się dużą część drogi kataryną; ich kierownik statku dostaje przydomek „Kapitan Diesel” .
2.01.2017poniedziałek
Wiatr słabnie coraz bardziej, noc jest bezksiężycowa, siła wiatru 1-2Bft, nasza prędkość od 3 do 4,4knt na grocie i foku.
o 1000 palimy Katarynę i na 1105 cumujemy na Ios rufą, stając na jednym muringu. Obowiązuje tu całkowity zakaz kotwiczenia a stawanie longside ( czesto rozsądne w innych miejscach) – jest delikatnie mówiąc -niebezpieczne – chyba ,że macie bardzo dużo odbijaczy i zapasowe słupki i linki do relingów.
Jak już wspomniałem, jest tu grób Homera, można wynająć sobie auto albo quada z silnikiem od kosiarki, wszędzie walają sie bezpańskie koty i psy… a plaża jest taka ja na amierykańskich filmach. Na pewno jak jest ciepło – wala się tu mnóstwo lasek w bikini, popijających kolorowe drinki i gości prężących swoje muskuły, do ww. lasek… ale największa atrakcja, jaką oferuje nam Ios – przed nami. Nie wiem co dzieje się tu w sezonie, ale żniwo musi być srogie.
Ok 1200 przyjeżdża do nas gość z Coast Guardu i informuje nas, ze o 1430 wjeżdża prom. To super, bo o promie wiedziałem, tylko nie wiedziałem o której.
Cała załoga jedzie zwiedzać wyspę. Zostajemy z I oficerem, Magdą i wyciagamy się na muringu ok 4-5m do przodu. Na S/y Andros dokładają drugi muring.
1425 widać prom, prujący na pełnej ku*wie ( inaczej się nie da napisać a słowo szybko jest nieodpowiednie). Prom jedzie, wykręca w lewo i staje do nabrzeża promowego dając całą wstecz. Cała wstecz i wcześniejsza jego prędkość i skręt powodują w basenie falę. Jacht chodzi o ok 1,5m góra dół. Muring wytrzymał rodeo. Ale po chwili, fala rozchodzi się tak, że jachty kiwają się na boki, z masztami na zakładkę. Gdybyśmy nie przesunęli naszego, było by po instrumentach na naszych topach i tym samym po kaucji 🙂
o 2145 uruchamiamy katarynę i ruszamy na Paros do Naousy. Jest sztil. Niestety, dzisiaj i ja jestem jak kapitan diesel.
3.01.2017 Wtorek
Prawie całą drogę katarynimy. ok 0400 rozwijamy na chwile foka, żeby zaraz go złożyć. Cumujemy longside do s/y Milos i rufą do nabrzeża – muringu dla nas nie ma. Stoimy we dwa jachty na jednym. Warunki nadal spokojne , wiatr ok 5-6knt.
W porcie brak prądu, wody i toalety oraz pryszniców. W zasadzie nie wiem, po co to piszę. Takie są już Greckie standardy – coś za coś 🙂 W porcie, po krótkiej drzemce witają nas piękne widoki, wszędobylskie ( akurat na tej wyspie ) gęsi. Jak to zazwyczaj ma miejsce przy takich przelocikach, gdzie startujemy jednego dnia wieczorem, przed świtem cumujemy, śpimy 3 godziny i wstajemy – dla nas jest juz zupełnie kolejny, nastepny dzień. A dzień cały czas jest ten sam. po uzupełnieniu zapasów chleba… czas płynąć dalej. Jest słonecznie i ciepło.
o 1300 wraz z jachtami Milos, Rinia, Fairy ruszamy na Mykonos 🙂
o 1310 mamy już grota i foka na swoim miejscu, lecimy ostro na wiatr. Kurs na N przy wietrze NW3. Po drodze odwiedza nas stado delfinów, które towarzyszy nam przez kwadrans.
1830 cumujemy longside na Mikonos. Obiecywali na Paros , że na Mikonos są prysznice z ciepłą wodą. I rzeczywiście były – tyle że w remoncie 😀
Wejście do portu dobre, widoczne i oznaczone. Nawet światła działały.
Podpinamy prąd. Z pomocą kapitana Mariusza z s/y Milos, łączymy węże i da radę nawet zatankować wodę.Ciśnienie nie powala, jeden zbiornik 220l napełniał się ok 2h.
4.01.2017 Środa
1000 wychodzimy w stronę Kythnos. Na zestawie grot, fok przy wietrze W a później SW 4-5Bft. W kolejnych godzinach 1 ref na grocie. Później na foku. Później 2 grot i 1/2 foka. Kiedy minęliśmy wyspę Syros mieliśmy już mordewind, praktycznie dało się płynąć w stronę wyspy Kea, do tego fala i dryf zrzuciły nas w pobliże Tinos. Ok 1Mm na południe od Tinos, o 1510, założyliśmy 3 ref na grocie i 1/3 foka. Po 30 minutach zrzuciliśmy żagle i od 1540 pruliśmy na katarynie w stronę Kythnos z prędkością 5knt. Im blizej Kythnos, tym fala malała a nasza prędkośc doszła do 6knt, Wiatr 23-28knt.
O godzinie 1930 zacumowaliśmy, przy asyście kolegów z s/y Fairy, w porcie Loutra na Kythnos w basenie wewnetrznym. Wiatr był dociskający i lekko od dziobu z kierunku SW5-6Bft.
Później odebraliśmy jeszcze cumy od s/y Milos i zaczęła się biesiada. Na morzu rozhulało się do 30-34knt i tak miało być przez dwa dni,
5.01.2017 czwartek
To zwiedzanie wyspy, opalanie się i relaks przeplatany sprawdzaniem cum i odbijaczy.
Problemem na wyspie są koty, jest ich bardzo dużo. Absolutnie nie można ich karmić a już na pewno nie blisko jachtu. To samo tyczy sie wyrzucania resztek. Z resztkami trzeba iść do głównego kontenera. Inaczej wszystko wybebeszą. Włażą na jachty, sikają i brudzą. Kiedy obudziliśmy się rano, przez forluk, pod pontonem, patrzyło na nas 5 kotów! a one sobie po prostu odpoczywały.
6.01.2017 piątek
Kiedy zaczeło się wywiewać i pojawiło się okienko pogodowe, umożliwiające odklejenie się na szpringu rufowym od nabrzeża, wiatr spadł do 14-15knt. oddaliśmy cumy i o 1200 popłynęliśmy w kierunku Aten na katarynie. Pod wieczór, od ok 1800 rozwiało sie do ok 30knt /7Bft i mielismy pewne obawy z manewrowaniem tymi mydelniczkami w samych Atenach. Jednakże Kalamaki okazały się być dobrze osłonięte. Pierwszy wszedł s/y Milos, kilkanascie minut po nich my, co ustalilismy wcześniej na radiu, żeby się tam razem nie potłuc. Okazało się to dmuchaniem na zimne ale lepiej tak niż pakować się niepotrzebnie w kłopoty i zarysowane burty.
2050 staliśmy zacumowani w marinie Ateny Kalamaki, po rejsie obfitującym w silne wiatry, mróz, chłód, słońce i kawał żeglowania.
7-8.01.2017
Wstaję. Rano coś trzeszczy w kokpicie pod stopami. Myślę – rozbiło się coś- ale nie, to tylko lód.
Check out. Jeśli chodzi o jacht – bez żadnych strat. Jeśli chodzi o słowność Greków i firmę Dream Yacht Charter – mam pewne zastrzeżenia. Wiem, to Grecja. Tu 15 min trwa godzinę, desek klozetowych nie ma a papier toaletowy widzieli ostatnio w supermarketach, bo w toaletach – po co ?!
ale umawiamy się na konkretną godzinę i po chłopów trzeba jeszcze dzwonić, żeby łaskawie się zjawili. Przyjeżdżamy tam ratować Grecką gospodarkę, a oni co… ? ale powiem Wam jedno. W Grecji jest cały czas hajlajf… i o żadnym kryzysie mówić nie można.
Dziękuje mojej załodze w składzie
I oficer – Magdalena, I wachta : Ciotka i Kinga
II oficer – Martyna, II wachta: Iza i Ania
III oficer – Marta, III wachta: Waldek i Ewa
Za dobrego ducha, wytrwałość w niepogodach i poczucie humoru 🙂 oraz Fundacji 4 Kontynenty i Mariuszowi, który namówił mnie na pływanie we wspólnej flocie.
No dobra, to teraz pojadę trochę po jachcie, którym jeździłem po Cykladach.
Powyżej 5 – 6Bft szału nie ma. Przy 7-8Bft czasem z niedowierzaniem zerkałem na sztag i maszt… i pomimo dziwnych dźwięków emitowanych przez jacht – dalej były na swoim miejscu. Ostrzyło nawet w baksztagu na 1/3 foka (tylko jedna płetwa sterowa). Nie rzucałem cum do ciągnięcia za rufą, bo 7-8Bft było, ale głównie w szkwałach. I tak, to łódka do pływania w sezonie, do 3Bft – żeby się drinki nie powywracały…
No ale żeby było konstruktywnie.
Jacht był suchy – od spodu. Szpilki trzymały dzielnie kil z bulbem, pod silnikiem, który sprawdzałem codziennie – sucho, oleum cały czas na dobrym poziomie, filtr wody prawie czysty. Ogółem – główne funkcje jachtu – tj. płynie i nie tonie – super.
Bajery. Czartploter umiejscowiony centralnie na stoliku w kokpicie. Spory, z 12 cali. Przy niższych temperaturach i fali wchodzącej ( co 7 czy co 9 :> ? ) na pokład – bezużyteczny.
Pomimo przecierania – odmawiał posłuszeństwa i po prostu nie działał. A w nocy i w sztormowej pogodzie bywał potrzebny choćby do sprawdzenia na AIS-sie (biernym) nazwy statku, który chciałem wywołać, żeby mnie nie rozjechał ( brak trójsektora na moim maszcie) – dobrze że reflektor radarowy był bo w Grecji to wcale nie jest standard. No i tyle było po komputerach. Zostawało radio i nadawanie, że tu i tu, że na żaglach, że zmień trochę kurs, bo mnie rozjedziesz 😛 ( warunki na wodzie miedzy wyspą Aegina a Milos 6-8Bft)
Uchwyt. Nad kołem sterowym fajnie jeśli jest poręcz, której można się złapać. To samo dotyczy centralnie umieszczonego czartplotera. Poręczy brak.
Stojaki pod kubki przy kołach sterowych – brak !!! ( to jest w ogóle niewyobrażalne – ani drinka ani herbaty… )
Ale najgorsze przed nami. Nie wiem co za diabeł projektuje jachty… I nie tylko mydelniczki…kto odpowiada za detale. Ale za brak jakichkolwiek haczyków bracie, powinieneś się smażyć w piekle ( przynajmniej jakiś czas dopóki się nie nauczysz – że haczyki są potrzebne!)
Idziesz na wachtę, schodzisz z wachty cały mokry i co ?? pewno – śpij w tym. Mokry śpiwór w standardzie 🙂 Oczywiście, są szafki z wieszakami, gdzie wejdzie uczciwy sztormiak złożony na pół… są też rączki forluków ale… tak po bożemu, kilka haczyków nie zaszkodzi.
wentylacja.
Wentylacja nie była zbytnio specjalna. W zamykanych kabinach dramat – zero „grzybków”, tylko ładnie wystylizowane okienka, których podczas żeglugi nijak nie było co otwierać!
Wersja którą pływaliśmy, była wysoce ekonomiczna. Przy zejściówce tylko jeden kabestan – a mogły być dwa.
Mimo wszystko, takiego jachtu nie sposób polecić na cięższe warunki bo on po prostu jest na lżejsze. Z pewnością w słońcu, +28C i wiatrach 4 Bft byłbym zachwycony.
No cóż, w zasadzie sam sobie jestem winien. Nikt normalny nie pcha się przecież na Cyklady zimą 🙂
W dniu wylotu do Polski, tj 9.01.2017 w Atenach i Marinie spadł śnieg.
Sylwester Cyklady 2016/2017 Relacja